Referencje lata 2014-2018:
Referencje lata 2010-2013:
Pisząc referencje po cyklu spotkań z psycholożką Joanną Stelmach, chcieliśmy głównie podziękować Joasi za nieocenioną pomoc, trafne spostrzeżenia, wielką wyrozumiałość, dyskrecję oraz ciekawe i budujące zadania domowe.
Pozytywna aura jaką Joasia roztacza wokół siebie jest bezcenną Jej wizytówką pomagającą przełamać pierwszy stres.
Pełen profesjonalizm i kompetencje dostrzega się już od pierwszych chwil w gabinecie. Zaskakująco przyjazna atmosfera ułatwia otworzenie się przed psychologiem na najciemniejsze zakamarki naszego problemu.
Po czterech latach od naszej terapii małżeńskiej żywo wspominamy spotkania z Joasią, widząc efekty wspólnej pracy i umacniając nasz związek. Nasz temat był o tyle trudny, że gdy trafiliśmy do Joasi, byliśmy już po rozwodzie, więc teoretycznie same gruzy związku. Pomimo to, Joasia pomogła nam zbudować nowy związek z lepszą jakością. Pomogła uwierzyć, że niemożliwe stało się możliwe i wykonalne.
Z chęcią dzielimy się doświadczeniami z bliskimi podsuwając namiary tego gabinetu. Wiemy, że przy następnych nowych problemach, bez wahania zapukamy do gabinetu Joasi – jednego z najbardziej przychylnych ludziom miejsc jakie znamy.
Z wyrazami wdzięczności
Dominika i Wojtek
Jelenia Góra, 4.09.2013
* * *
Kiedy trafiłam do Pani Asi byłam zakompleksioną osobą z zaburzeniami lękowymi.
Miałam niską samoocenę, myślałam o sobie: jestem głupia, do niczego, inni są lepsi ode mnie. Byłam bardzo nerwowa a najmniejszy drobiazg doprowadzał mnie do szału. Przesiąknięta byłam „czarnymi myślami”.
Pewnego dnia podjęłam decyzję, że muszę w końcu coś z tym zrobić. Przecież tak dalej nie da się żyć. Zatruwałam życie sobie i swoim bliskim a przecież tak bardzo ich kocham. Zadzwoniłam i umówiłam się na wizytę. Przyznam, że bałam się jak cholera, ale już po tym spotkaniu stwierdziłam „TO JEST WŁAŚNIE TA OSOBA, KTóRA POMOŻE MI WYKARASKAĆ SIĘ Z MOJEGO PESYMISTYCZNEGO PODEJŚCIA DO ŻYCIA”. W ciągu moich 12 spotkań z Panią Asią z uwagą przyglądałam się moim problemom i wszystkie dobre wskazówki – a tylko takie były – zaczęłam wcielać w życie. Już w trakcie terapii poczułam, że odzyskuję poczucie własnej wartości, staję się małymi kroczkami osobą mocno stąpającą po ziemi. Zaczęłam „GŁOŚNO” wyrażać swoje opinie – nie kryłam już tego w sobie. Odkryłam na nowo stare pasje – czytanie książek. Zaczęłam bardziej dbać z miłością o siebie, a nie tylko o innych. Stałam się znowu wesołą osobą i przede wszystkim silniejszą.
Najlepszym dowodem, że terapia pomogła jest głos moich bliskich. Zauważyli, że stałam się osobą bardziej wyciszoną i jak stwierdził mój mąż „NIE DRĘ JUŻ KOPARY” z byle powodu. Odzyskałam „SWóJ PAZUR” i w dyplomatyczny sposób potrafię bronić swoich racji. Małżonek mój stwierdził żartobliwie, że terapia u Pani Asi to świetna inwestycja na przyszłość.
A co do Pani Asi to: jest osobą bardzo, bardzo ciepłą, zawsze uśmiechniętą, łagodną, jest osoba kompetentną – właściwą na właściwym miejscu. W swoją pracę wkłada całe swoje serce.
Kiedy wychodziłam od Pani Asi to czułam jakby dodano mi skrzydeł.
JEŚLI KTOS ZNAJDZIE SIĘ NA ZAKRĘCIE ŻYCIOWYM I POTRZEBUJE PORAD PSYCHOLOGA TO JA GORˇCO POLECAM PANIˇ ASIĘ!
JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ PANI ASIU ZA PRZYWRóCENIE WIARY W SIEBIE I ZA WSZYSTKO DOBRO, KTóRE OD PANI DOSTAŁAM.
ANIA K.
Kamienna Góra, 14.08.2013
* * *
Kochana Pani Asiu,
praca z Panią uświadomiła mi możliwość wyboru nowej drogi życia, zapoczątkowanie szeregu zmian, by było ono szczęśliwe, a więc i lepsze. Takie, jakiego w głębi pragnęłam.
Pani łagodność, subtelność, piękno, bijące ciepło, a także słowa miały na mnie bardzo duże oddziaływanie i skłoniły mnie do pracy nad swoim losem i sobą.
Dziękuję Pani za to, co już za mną i co jeszcze przede mną.
emwu
Jelenia Góra, 09.04.2013
* * *
Kilka zdań na temat spotkań z Panią Joanną…
Jeszcze przed kilkoma tygodniami uważałem się za największego nieudacznika na całym świecie, przesiąknięty pesymizmem oraz negatywnym nastawieniem do wszystkiego, co mnie otaczało oraz do przyszłości. Wszystko to wzięło się z pasma niepowodzeń jakich doświadczyłem w ostatnich kilku latach swojego życia. Już myślałem, że jestem skazany na same porażki, aż do momentu kiedy za pomocą swojej mamy znalazłem kontakt do Pani Joanny. Umówiłem się na spotkanie w pierwszym możliwym terminie. Już po kilku spotkaniach zaczęło do mnie dochodzić, że nie jest ze mną tak Ľle jak sobie na samym początku wyobrażałem. Pani Joanna po zorientowaniu się z jakim problemem do niej przyszedłem zaczęła uczyć mnie pozytywnego myślenia, zminimalizowania pesymistycznego nastawienia do otaczających mnie spraw związanych z teraĽniejszością oraz przyszłością, optymistycznego nastawienia do życia. Pomogła mi również odciąć się od przeszłości, złych wspomnień z nią związanych, które mnie do niedawna nękały. To wszystko wpłynęło na moje lepsze samopoczucie, większe dowartościowanie samego siebie oraz spokojniejszy sen. Jak przyszedłem do Pani Stelmach po raz pierwszy, podszedłem do tego spotkania trochę sceptycznie. Dzisiaj już wiem, że zupełnie nie potrzebnie!!! Uważam również, że cały sekret tego fenomenu tkwi w otwartej i przede wszystkim szczerej rozmowie. Inaczej nikt nie będzie nam w stanie pomóc. Sami musimy chcieć dać sobie pomóc. Wartości jakich nauczyłem się u Pani Joanny staram się wykorzystywać na co dzień i muszę przyznać, że dzisiaj żyję kompletnie innym życiem. Wiem również, że jeżeli kiedykolwiek spotkają mnie w życiu jeszcze jakieś poważne kłopoty to bez wahania złapię za telefon i umówię się z Panią Joanną na najbliższy termin.
Życzę wszystkim powodzenia i pozdrawiam
Tomek
Lubomierz, 24.03.2013
* * *
Trudny czas i negatywne myśli dopadają każdego. Sytuacje życiowe zaskakują nas na każdym kroku. Tak też było ze mną.
Wigilia, rodzina razem i wydawałoby się, że wszystko jest ok, a jednak nie. Już nie razem – on nie jest ze mną, zaskoczenie, rozpacz, depresja. Dlaczego ja? Długi czas oczekiwania, żeby w końcu coś się zmieniło, żeby minęła ta bezradność, rozpacz, żal.
Chcę sobie pomóc – już wiem, że sama nie dam rady. Przeszukuję strony internetowe, myślę psycholog, psychiatra, może jakaś grupa, ktoś musi mnie usłyszeć, pomóc. I jest „Piękna Miłość” idealny portal dla mnie. Właśnie, dlaczego moja miłość nie była piękna, idealna ?
A póĽniej telefon i jej głos, umawiam się na spotkanie z panią Joanną, tak już wiem, po tej krótkiej rozmowie telefonicznej jestem pewna, że chcę z nią rozmawiać, mimo że wcześniej z nikim nie chciałam rozmawiać. Pierwsze spotkania i nasze lekcje, moje przemyślenia, moje odkrycia – cudowne. Tak trafiamy na właściwego nauczyciela kiedy jesteśmy gotowi się uczyć, byłam gotowa. Nasze spotkania otwarły mnie na wszystko co w moim życiu piękne.Chodzę po sklepie z książkami. Trafiam do pracy i obsługuję książki, przeglądam je i kiedy otwieram jedną z nich Joego Vitale czuję ogromną siłę przyciągania.Kocham CięDziękuję Ci
Przepraszam Cię
Wybacz mi proszę
I tak wiem, że to jest książka dla mnie, wspominała mi o niej Joanna, metoda hooponopono. Śmieszna nazwa, ale od tego zaczynam. Teraz każda nowość jest moja, czytam i wzmacniam swoją siłę poprzez kontakt z Joanną i jej lekcjami. Dziś jestem innym człowiekiem, dzięki odkryciu, że potrafię być szczęśliwa, że kocham siebie, co więcej miłością staje się moje życie. I ostatnie nasze spotkanie. Jeszcze nie wiem, że będzie ostatnie. Joanna mówi ” jesteś gotowa, ja już nie jestem Ci potrzebna”, szok i siła – ona wierzy. Wiedziała i się nie myliła. Jestem innym człowiekiem – świadomym siebie, radosnym, odważnym i pełnym miłości. Teraz wiem, że nigdy nie chciałabym cofnąć czasu, gdyż nigdy nie udałoby mi się poznać Joanny i poznać siebie, a co najważniejsze pokochać siebie i być w pełni szczęśliwą.
Mam nadzieję, że referencje, jakie napisałam choć w małym stopniu odzwierciedlają moje odczucia, choć wydaje mi się że ogrom mojej wdzięczności jest trudny do opisania i przełożenia na papier.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.M.S.
Jelenia Góra, 10.03.2013
* * *Dokonując zakupów przez Internet często wystawiamy krótkie opinie odnośnie dokonanej transakcji typu: szybka wysyłka, towar zgodny z opisem, dobry kontakt z sprzedawca. Polecam!!Po dwóch latach współpracy z Asią przez Skypa chciałam podzielić się moim doświadczeniem z naszych spotkań. Nie jestem humanistką więc napisanie czegokolwiek jest dla mnie mega wyzwaniem.W związku z moim obniżonym poczuciem wartości i dzieciństwem spędzonym z ojcem alkoholikiem niejednokrotnie poszukiwałam pomocy u innych psychologów. Lecz współpraca z żadnym z nich nie przyniosła efektów jakich oczekiwałam. Poszukując psychologa, z którym będę mogła kontaktować się przez komunikator (nie mieszkam w Polsce a sesje psychologiczne za granicą są bardzo drogie) natrafiłam na stronę Asi.Wtedy to jeszcze Pani Joanna wyznaczyła termin spotkania i przygotowałam się jak do konferencji (makijaż, fryzurka i zasiadłam z laptopem przy stole) i zaczęłam poszukiwać w głowie odpowiednich słów do rozmowy (ą, ę itp.). Miałam przerażanie w oczach i nie wyobrażałam sobie kontaktu z psychologiem przez komunikator.Po licznych spotkaniach (sesje tygodniowe oraz pojedyncze spotkania) mogę stanowczo powiedzieć (uwzględniając co jest dla mnie ważne w kontakcie z psychologiem), że Asia· Potrafi słuchać i mówić· Jest ciepłą osobowością· Jest zawsze uśmiechnięta (rozbraja mnie swoim uśmiechem)· Daje przykłady z własnego życia· Nie krytykuje i nie ocenia · Akceptuje mnie bez makijażu i w piżamiePrzez kontakt z Asią wiem , że psycholog nie rozwiąże moich problemów. To ja sama muszę pracować nad swoimi myślami i zachowaniem. Asia pokazuje mi inne spojrzenie na istotne rzeczy. Nie wiem jak to robi, ale po każdym spotkaniu mam większą siłę i zapał do życia.Jest świetna w tym co robi !!!!!
Polecam !!!!!!!!!!!!!!!!
Kasia 37
Glasgow, 01.03.2013
* * *
Joasiu chciałbym Ci podziękować za poświęcony czas i życzliwość. Byłem pozytywnie zaskoczony, że już na trzecim naszym spotkaniu na Skypie, odkryliśmy, jak myślę, podstawową przyczynę mojego złego samopoczucia i wskazałaś mi na rozwiązanie.
Po kilku tygodniach moja dziewczyna mówiła mi, że zachowuję się trochę inaczej, byłem bardziej pewny siebie, otwarty i bezpośredni. Myślę, że nasze spotkania odegrały istotną, być może kluczową rolę na mojej drodze do zdrowia. Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam serdecznie.
Darek Ch.
30.11.2012
* * *
Witajcie 🙂
Chciałam w paru słowach opowiedzieć Wam o pozytywnych zmianach jakie dokonały w moim życiu spotkania z Joasią. Nie będę tu streszczać historii swojego życia, jedynie napomknę, że gdy zdecydowałam się na te spotkania byłam totalnie zagubiona. Moje życie mnie przerastało, czułam się nieszczęśliwa, samotna. Żyłam w poczuciu, że koniecznie muszę spełniać wszystkie oczekiwania ludzi, którzy mnie otaczali a w tym wszystkim nie było miejsca i czasu bym mogła pomyśleć o własnym szczęściu. Czułam się ofiarą losu.. wolałam narzekać niż cokolwiek zmienić… Pewnego dnia wzięłam telefon do ręki i umówiłam się na spotkanie.
Joasia mnie zachwyciła. Zupełnie zmieniła moje wyobrażenie o psychologach ;). Czułam od niej tyle ciepła, serdeczności, że bez najmniejszych oporów zaczęłam się przed nią otwierać.
Przychodziłam raz w tygodniu, póĽniej rzadziej. Ale co było niesamowite przy każdym kolejnym spotkaniu coraz bardziej odkrywałam samą siebie. Zrozumiałam, że nie można być szczęśliwą, gdy nie kocha się siebie. Że mam masę praw żyjąc na tym świecie a nie tylko obowiązków. Zaczęłam walczyć o własne szczęście i .. dziś jestem nieziemsko szczęśliwa ;)!!
Nie było łatwo, ale codziennie pokonywałam własną nieśmiałość, uczyłam się krok po kroku odmawiać, gdy dana propozycja mi nie leżała! Uczyłam się kochać. Wyszłam poza moją samotność, otworzyłam się na miłość i w rok po pierwszym spotkaniu z Joasią byłam w cudownym związku z fantastycznym chłopakiem 🙂 – dziś jesteśmy zaręczeni i planujemy ślub 🙂
Mogłabym tu wiele pisać, nie wiem jak wyglądałoby moje życie jakbym wtedy nie zadzwoniła do Joasi. Wiem za to na pewno, że dziś jestem szczęśliwa 🙂 żyję z większą świadomością siebie samej, moich pragnień i ze stanowczością walczę o moje prawa, nie godząc się na ich ciągłe łamanie.
Gorąco zachęcam wszystkich, którzy chcą coś zmienić w swoim życiu, którzy kochają siebie ciut za mało, chcą być bardziej asertywni czy po prostu chcą poznać siebie lepiej, by zaczęli od umówienia się z Joasią na spotkanie… to była najlepsza inwestycja w moim życiu 🙂
A Tobie Joasiu raz jeszcze dziękuję za wszystko 🙂
pozdrawiam gorąco,
Gosia
Jelenia Góra, 19 paĽdziernika 2012
* * *
Moja historia zaczęła się od tego, że w momencie kiedy najbardziej ufałam mojemu mężowi (wcześniej jeszcze chłopakowi) ten nadużył mojego zaufania i robił rzeczy, których kochający mąż (czy chłopak) robić nie powinien.
Do Pani Joanny Stelmach trafiłam nie bez przyczyny. Od kilku lat cierpiałam na depresję, obawy i chorobliwą zazdrość w stosunku do mojego męża. Miałam tego dość. Mój mąż również. Zaczęło się to kilka lat temu kiedy, właśnie ufając swojemu mężowi, przyłapywałam go na kłamstwach, oszustwach (ale nie na zdradzie dzięki Bogu) i oglądaniu filmów, których prosiłam, żeby nie oglądał. Ale to, co bolało najbardziej to świadomość, że podobają mu się inne kobiety, nawet moja koleżanka, o której myślał. Te kłamstwa z czasem narastały a ja z czasem traciłam do męża zaufanie i zaczęło się z mojej strony obwinianie, ciągłe kontrolowanie, zakazy i paranoje. Nie mogłam spokojnie wyjść z mężem na miasto ponieważ każda kobieta zdawała się być dla mnie potencjalnym zagrożeniem. Większość była dla mnie bardzo atrakcyjna i do nich się porównywałam bojąc się jednocześnie, że mój mąż woli patrzeć na nie a nie na mnie. Czułam się jakbym żyła z wiecznym kawalerem, który ma dziewczynę, która zaspokaja jego pewne zachcianki ale i tak woli patrzeć, obserwować, komentować i ślinić się na widok innych. To doprowadzało mnie do szału i kończyło się szybkim powrotem do domu i w końcu kłótnią. Mąż starał się przez bardzo długi czas naprawić wszystko co zrobił Ľle ale czasu się nie cofnie a uraz pozostał. Trwało to ok. 4 lat. Te wszystkie emocje zaczęły się tak pogłębiać, że nie dawałam sobie z tym rady i bałam się, że w końcu mąż się ze mną rozwiedzie.
Wizyty u Pani Joasi pomogły mi i mojemu mężowi zrozumieć wiele rzeczy. Jedną z nich jest to, że zrozumiałam że na świecie są ładni ludzie i tego się nie zmieni. Wybaczyłam mężowi te głupoty, które robił, bo wiem (już teraz) że był jeszcze młodziutki i głupiutki a młodość ma swoje prawa. Wiem, że bardzo mnie kocha i wspiera. Pomoc od Pani Joasi otworzyła mi oczy na inne sprawy, ważniejsze niż to, czy ktoś jest atrakcyjny czy nie. Mąż zrozumiał swój błąd i za bardzo mnie kocha, żeby mnie zostawić, więc tak samo jak ja chce, żeby wszystko między nami było dobrze. Życie to kompromisy.
Bardzo kocham mojego męża bo jest dla mnie wszystkim. Bardzo się zmienił ale ja tego nie zauważałam bo w mojej głowie były już inne filmy. Nie docierało do mnie to, co mówił, co mi obiecywał, przysięgał prawie ze łzami w oczach. Brak zaufania całkowicie przysłonił mi oczy i racjonalne myślenie, a do tego jeszcze ta depresja.
Teraz jestem szczęśliwa z mężem. Ze spokojem siedzę w domu kiedy mąż jest na piwie z kolegami, w pracy lub sam w domu ponieważ na nowo uczę się mu ufać i bardzo dobrze się z tym czuję. Wychodzimy często z domu na długie spacery do miasta lub do parku bez obawy i zazdrości. Kiedy przechodzi obok nas bardzo atrakcyjna kobieta po prostu na nią patrzę jak na zwykłego człowieka i idę dalej. Kiedyś patrzyłabym mężowi prosto w oczy czy przypadkiem na nią nie spojrzał i na pewno bym mu to wypomniała, że się „gapi”.
Patrząc na to wszystko teraz uświadomiłam sobie, że mój mąż przez bardzo długi czas się ze mną męczył wytrzymując te wszystkie ataki szału, depresje, awantury i ciągłe obwinianie. Mąż wie, co zrobił Ľle. Starał się to naprawić, ale dopiero pomoc psychologa pomogła to wszystko wyprostować. Wierzę natomiast, że nasza miłość jest bardzo silna ponieważ dużo razem przeszliśmy i jesteśmy ze sobą już 9 lat i bardzo mocno się kochamy, nawet bardziej niż wcześniej. Jesteśmy szczęśliwi. Zaufanie i szczerość to podstawa zdrowego związku. Myślę, że receptą na to wszystko jest zdrowy rozsądek i to, żeby się nawzajem nie oszukiwać i mówić sobie o wszystkich uczuciach, które w nas siedzą. Rozmowa czasem może okazać się lekarstwem na „gorzkie łzy”.
Kasia i Grześ
Jelenia Góra, 27.07.2012
* * *
Na terapię do Asi trafiłam kilka miesięcy temu, powodów było sporo. Depresja, wszystko było bez sensu, nie miałam siły ani ochoty na nic, niska samoocena, ciągle kryzys psychiczny, byłam płaczliwa, zaczęłam myśleć o samobójstwie. Przeżycia z przeszłości nawarstwiały się i każde zostawiało zły ślad. Nienawidziłam siebie, denerwowało mnie wszystko, najmniejszy drobiazg doprowadzał mnie do szału. Uważałam, że jestem do niczego, głupia, wszyscy byli lepsi ode mnie, żadnego sensu i celu w życiu. Męczył mnie lęk przed bliskością, brak zaufania do ludzi. Nigdy nie myślałam, że można to zmienić. Dla mnie był to koniec świata, myślałam, że tak zawsze będzie, że po prostu takie jest życie, a ja nie mam siły walczyć z tym bezsensem.
Dzięki mojemu przyjacielowi trafiłam do Asi. Ze względu na to, że mieszkam i pracuję za granicą rozmawiałyśmy przez Skype. Bałam się, ale jak spotkałyśmy się pierwszy raz okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Asia jest bardzo milą, ciepłą, inteligentną osobą, potrafi stworzyć atmosferę, rozmawiając z nią czułam się jakbym rozmawiała z przyjaciółką, żadnego skrepowania.
Po kilku spotkaniach poczułam się zdecydowanie lepiej, wszystko zaczęło mięć sens, odzyskałam siły, chce mi się żyć. Życie jest piękne. Teraz umiem się cieszyć z każdej rzeczy, uśmiech innego powoduje u mnie uśmiech a nie nerwy. Czuję się naprawdę szczęśliwa i zadowolona. Dzięki Asi zmieniam swoje życie, akceptuję siebie taką, jaka jestem, z miłością podchodzę do życia i ludzi i czuje, że to działa w obie strony.
Jeszcze raz bardzo Ci Asiu dziękuję i z całego serca życzę Ci wszystkiego najlepszego w dalszej pracy i życiu.
Elżbieta
25.06.2012
* * *
Długo szukałam i wybierałam dobrego psychologa. Gdy trafiłam na stronę Joasi, wystarczyło, że tylko spojrzałam na jej zdjęcie i już wiedziałam, że to będzie dobry wybór. Nie myliłam się… Już na pierwszym spotkaniu okazało się, że Joasia jest bardzo ciepłą, serdeczną i mądrą kobietą.
Przez te wszystkie nasze spotkania bardzo mi pomogłaś. Dzięki Tobie uświadomiłam sobie, że nie jestem nic niewartym człowiekiem. Dzięki Tobie uwierzyłam w siebie. Dzięki Tobie wyzwoliłam się z toksycznego związku, w którym tkwiłam, bo myślałam, że na tyle zasługuję. Dzięki Tobie odnalazłam spokój i szczęście. Dzięki Tobie moje życie jest lepsze… Ja jestem lepsza…
Wszystko dzięki TOBIE!
Jeszcze raz dziękuję Ci bardzo Joasiu za wszystko, co dla mnie zrobiłaś, za zaangażowanie, ciepło i pokazanie, że można żyć inaczej… lepiej 🙂
Jesteś wspaniałym człowiekiem!
Wszystkim zagubionym duszyczkom szukającym pomocy bez wahania polecam Joasię!
Z serdecznymi pozdrowieniami i wdzięcznością
Agnieszka
Jelenia Góra, 21.05.2012
* * *
Do wizyty u Pani Joanny zmusiła mnie trudna sytuacja życiowa … brak pracy, dalszych perspektyw życiowych i odwieczny pesymizm pogarszający jeszcze bardziej jakość życia. Byłam zagubiona i przepełniona lękami. Bałam się tej wizyty ale jeszcze bardziej bałam się życia …. I stało się! Zdecydowałam się na terapię i to był przełomowy moment
w moim życiu!
Na pierwszym spotkaniu Pani Joanna dała się poznać jako ciepła osoba z niesamowicie pozytywną aurą. W ciągu kilku tygodni intensywnych spotkań z uwagą przyglądała się moim problemom oraz ich przyczynom. Uwielbiałam te spotkania przy herbatce w atmosferze serdeczności. Za każdym razem dowiadywałam się wielu ciekawych rzeczy o samej sobie. Wskazówki uzyskane przez Panią Joannę okazały się bardzo przydatne i w znaczący sposób poprawiły moje życie. Teraz jestem lepsza i bardziej wyrozumiała dla samej siebie, a przede wszystkim wzrosło moje poczucie własnej wartości. Przestałam być „niewolnikiem” własnych myśli. Optymistycznie podchodzę do życia i obecnie nawet staram się pomagać innym.
Jestem szczęśliwa, że poznałam tak wspaniałą i oddaną swojej pracy osobę jak Pani Joanna. Dziękuję za wsparcie i zaangażowanie w terapii 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
J.
Jelenia Góra, 07.05.2012 r.
* * *
Do Joasi trafiłam kilka miesięcy temu z powodu nawrotu nerwicy lękowej. Pierwszy raz zetknęłam się z tą chorobą 5 lat temu co całkowicie wywróciło moje „idealne” życie do góry nogami. Wtedy jednak nie zdawałam sobie do końca sprawy czym dokładnie jest ta nerwica i nie próbowałam doszukiwać się w niej jakiegoś głębszego podłoża – chciałam tylko jak najszybciej się jej pozbyć i wrócić do swojego dawnego życia. Myślałam, że to choroba jak każda inna, tak jak np. grypa – biorę lek i przechodzi. Niestety to nie okazało się tak proste. Brałam leki bardzo długo – prawie 3 lata i tylko w lekach pokładałam nadzieję na wyzdrowienie, terapie traktowałam jako coś dodatkowego i mniej istotnego. Byłam szczęśliwa kiedy w końcu odstawiłam leki, niestety nie trwało to długo – po 2,5 roku wszystko wróciło od nowa. Byłam załamana i nie wiedziałam co robić. Nie mogłam uwierzyć, że po tak długiej terapii farmakologicznej nerwica wróciła. Zastanawiałam się czy teraz już zawsze tak będzie wyglądać moje życie – kilka lat brania leków, parę lat spokoju a potem znowu wszystko od początku. Nie wierzyłam, że mogę z tego całkowicie wyjść i straciłam nadzieję na normalne życie.
Wtedy właśnie znalazłam Joasię, która zmieniła moje podejście do nerwicy i przez kilka miesięcy uczyła mnie jak się z nią oswoić. Zdałam sobie sprawę, że moje życie nie może być podporządkowane lękowi, muszę go przezwyciężać, a jedyne co mi w tym przeszkadza i mnie ogranicza to… ja sama.
Cała terapia to mnóstwo pracy nad sobą i nad zgłębianiem swojego charakteru. To jakby nauka życia od początku – począwszy od radzenia sobie ze stresem, ze swoimi emocjami i lękami, po walkę nad głęboko w nas zakorzenionych stereotypach i przekonaniach, które tylko uderzają w nasze poczucie własnej wartości i potęgują lęk.
Te kilka miesięcy postawiło mnie na nogi i pozwoliło uwierzyć w siebie, i własne możliwości, a przede wszystkim lepiej siebie poznać. Nagle okazało się, że wcale nie jestem taka słaba za jaką się dotychczas uważałam. Również warsztat internetowy Joasi i Tomka pt. „Strategia Budowania Poczucia Własnej Wartości” (który wciąż przerabiam) otworzył mi oczy na wiele spraw i wciąż pomaga mi w codziennym życiu.
Dziś mogę powiedzieć, że czuję się silna i szczęśliwa – wiem, że sobie poradzę i że mogę na siebie liczyć w każdej sytuacji. Coraz więcej we mnie pewności i poczucia bezpieczeństwa, przestałam już kierować się w życiu lękiem, a zaczęłam miłością 🙂 Bo tak jak ktoś kiedyś powiedział, że „Jesteśmy stworzeni z dwóch kontrastujących idei: miłości i strachu. Wybierz jedno z nich i żyj”. Ja już wybrałam miłość i będę konsekwentnie podążać w tym kierunku.
Jeszcze raz dziękuję za wszystko!
E.S.
Jelenia Góra, 02.05.2012
* * *
Na terapię do Joasi przyszłam, bo się zagubiłam…w związku, w życiu i w swoich własnych oczekiwaniach… Nasze spotkania bardzo mi pomogły w pracy nad sobą. Ukierunkowały mnie i pomogły zrozumieć, jak wiele zależy od nas i od naszych myśli.
Sama jestem z zawodu psychologiem, przez co nawet trochę trudniej mi było się przyznać do swoich problemów. Czasem myślałam, że na spotkaniach nie dowiaduję się niczego nowego, że w teorii już gdzieś to słyszałam… Ale był to pierwszy raz, że ktoś mi to potrafił wytłumaczyć na przykładach i uświadomić, jak wprowadzić te zmiany w życie, pomóc zrozumieć błędy w komunikacji i błędne koło własnej złości. Jeszcze na pewno dużo pracy przede mną, ale rusztowanie dzięki Joasi już stoi!
Jest coś, co mnie u Joanny, jako terapeutki, bardzo zafascynowało a mianowicie jej autentyczność i równowaga. Jest bardzo przyjemnie przyjmować pomoc od kogoś, do kogo od razu mamy zaufanie i nam się podoba jak z nami rozmawia, nawet o nieprzyjemnych sprawach!
M.Z.
29.03.2012
* * *
Trudno opisać stan, w którym przyszedłem na pierwsze spotkanie z panią Joanną.
Nawet nie chcę wracać myślami do tego, przez co przechodziłem. Całkowity brak wiary we wszystko, co było, co jest i w to, co dopiero nadejdzie. Zagubiłem sens życia. Lęk był moim codziennym partnerem, który sprowadzał mnie każdego dnia do coraz cięższych myśli. Bałem się sam siebie i wszystkiego, co mnie otacza. Lęk tak mnie ogarnął, że nie potrafiłem wstać z łóżka, byłem już tak słaby, że ledwo siebie kontrolowałem. Rozważałem to, co było w moim życiu w samych negatywach, do tego najgorsze było negowanie przyszłości.
Moim zdaniem w ostatniej chwili postanowiłem zareagować i poszukać pomocy.
Zdecydowałem się na terapię, która wszystko zmieniła. Teraz, po kilku miesiącach spotkań, zauważam w sobie przede wszystkim spokój. Kiedyś byłem tak napięty, że aż oddychać było trudno, teraz uśmiecham się, zamiast się denerwować. Kontroluję swoje myśli i czyny. Pozytywnie nastawiam się do tego, co robię, nie tworzę czarnych scenariuszy. Nie narzekam i nie dopuszczam do tego, by narzekanie innych ludzi miało na mnie wpływ. Zmieniłem towarzystwo – z osób, które nic od siebie nie dają, żyją z dnia na dzień bez celu, na osoby, które pracują nad sobą, dążą do sukcesu i ciężko na niego pracują. Mam swoją wielką pasję, której się poświęcam. Osiągam sukcesy, z których jestem dumny. Bardziej doceniam to, co mam, cieszę się ze wszystkiego, co dobre w moim życiu. Jestem lepszy dla siebie i lepszy dla ludzi – bardziej ich rozumiem i akceptuję.
Teraz polecam terapię każdemu, kogo życie przestało cieszyć, kto nie radzi sobie ze swoimi problemami, kto zagubił się w negatywnych myślach. Wiem, że przy pomocy specjalisty można zmienić siebie i swoje życie na lepsze!
Mateusz
Jelenia Góra, 26.03.2012
* * *
Moje problemy towarzyszyły mi od kilkudziesięciu lat, nie wierzyłam, że można żyć inaczej, inaczej myśleć i całkowicie zmienić myślenie o otaczającej nas rzeczywistości.
Dobry Bóg postawił na mojej drodze Joasię – osobę niezwykłą i wspaniałą terapeutkę.
Pomogła mi w sposób ciepły, naturalny i niewymuszony zrozumieć moje problemy i właściwie się do nich ustosunkować.
W czasie terapii czułam sie jak na spotkaniach z najlepszą przyjaciółką.
Dziękuję Joasiu za ogromne Dobro, jakie od Ciebie otrzymałam.
Pozdrawiam serdecznie
Alicja S.
Jelenia Góra, 12 marca 2012
* * *
Jestem szczęśliwa, że los postawił na mojej drodze właśnie Ciebie. Kiedyś coś pchało mnie w stronę Twojego gabinetu, ale wtedy ze względów finansowych nie udało mi się tam dotrzeć. Pamiętam, że moje problemy nie były Ci obojętne i pokierowałaś mnie w miejsce gdzie uzyskałam bezpłatną pomoc.
I oto po kilku latach, gdy w moim życiu nastąpił kryzys i problemy przerosły mnie, mój przyjaciel, który sam nie potrafił mi już pomóc, wysłał mnie na wizytę … do Ciebie. 🙂 Do nikogo innego, tylko właśnie do Ciebie. Wiem, że nic nie dzieje się bez przypadku i widocznie byłaś mi przeznaczona jako mój A(sia)NIOŁ S(telmach)TRóŻ!
I tak zaczęła się moja „przygoda” w Twoim gabinecie. Dziękuję Ci, że stworzyłaś tak wspaniałą atmosferę iż czułam się jak w domu. Nie było sztywnej, zawodowej etykiety jaką spotyka się w wielu gabinetach. Przychodziłam niczym do przyjaciółki (…). Czasami chciałam Ci TYYYYYLE opowiedzieć a Ty często musiałaś sprowadzać mnie na ziemię bo wiedziałaś, że jest do zrobienia mnóstwo pracy.
Na wstępie wybrałyśmy najbardziej dogodną dla mnie formę pracy poprzez zadania. Zawsze otrzymywałam od Ciebie materiały i ćwiczenia do zrealizowania w domu. „Zmusiłaś” mnie do ciężkiej pracy nad samą sobą i dzięki temu mogłam tak naprawdę zajrzeć w głąb, poznać siebie i uświadomić sobie jak wiele problemów skumulowało się w moim życiu, w rezultacie przytłaczając mnie!
Ty Asiu pomagałaś mi rozwiązać problem za problemem i tak po nitce doszłaś do kłębka. Sięgnęłaś do mojego dzieciństwa. Uświadomiłaś mi, że jestem DDA i ma to dalekosiężny wpływ na moje życie. Nawet nie wiedziałam, że dorastanie w rodzinie alkoholika stało się Ľródłem wielu problemów z moją niską samooceną, ze związkami i stosunkami międzyludzkimi. Do czasu wizyt u Ciebie nie miałam pojęcia o syndromie DDA, a jak można coś w swoim życiu zmienić, skoro jest się nieświadomym istnienia tego problemu?
To Ty Asiu odkrywałaś mnie krok po kroku, dzieciństwo, szkoła, dorastanie, wszystkie moje związki, relacje z rodzicami….. Zatrzymywałaś się i mówiłaś „Tu jest problem i trzeba to zmienić” i zaraz sama nie wiem jak zmieniałaś moje myślenie, pomagałaś mi wyzbyć się chowanych przez tyle lat uraz do innych ludzi. Sprawiłaś, że uwierzyłam w siebie i stałam się lepszym człowiekiem. Nauczyłaś mnie wybaczać. Dzięki temu wybaczyłam tacie, że pił i zmieniał nasze życie w koszmar. To uwolniło moją miłość do niego i dzisiaj naprawdę bardzo mi go brakuje. Stanęłam nad jego grobem i powiedziałam mu, że WYBACZAM. Wierzę, że gdziekolwiek jest, słyszał to i wie, że nie mam już do niego żalu. Że mimo iż był alkoholikiem, był też dobrym człowiekiem, moim tatą i żałuję, że dzisiaj nie ma go już obok mnie i nie może być ze mnie dumny. A wiem, że tak właśnie by było!
Wybaczyłam też zdradę mężczyĽnie, który wywrócił całe moje życie „do góry nogami”, zrównał mnie z ziemią, odebrał poczucie własnej wartości i sprawił, że czułam się jak 0. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Zatruwało to moje życie i było głównym czynnikiem pojawienia się w Twoim gabinecie. Dzisiaj bez żalu potrafię z nim porozmawiać, gdy spotkam go na ulicy. Pokazałaś mi Asiu, że on odszedł ale wcale nie zabrał mojego JA. Że JA to właśnie ja, siedzę tutaj, rozmawiam z Tobą i z wizyty na wizytę utwierdzam się w przekonaniu jak wspaniała jestem!
Uświadomiłaś mi, że we wszystkich moich związkach uzależniałam się od partnera emocjonalnie a gdy ten odchodził zabierał mi całe moje JA. Poświęcałam się w związku nie myśląc o sobie i zawsze w rezultacie zostawałam z niczym.
Nauczyłaś mnie być asertywną, być SOBˇ, mówić co myślę i co czuję bez względu na to co pomyślą sobie inni.
Zachęcona rezultatem wizyt wzięłam udział w warsztacie „Zakochaj się – przyciągnij wymarzonego partnera”. Dało mi to wiele. Przede wszystkim wzięłam odpowiedzialność za swoje dotychczasowe związki, rozłożyłam je na czynniki pierwsze i przeanalizowałam. Okazało się, że wcześniej zawsze przyjmowałam, że to mój partner był winny albo wszystko inne, tylko nie ja. Wtedy dostrzegłam, że ja też popełniałam błędy, że też nie byłam idealną partnerką i nie pielęgnowałam wystarczająco tej miłości. Odsłoniło to kolejny obszar do pracy nad sobą by tych błędów nie popełniać w kolejnym związku.
Dzisiaj, rok po zakończeniu wizyt, z perspektywy czasu mogę ocenić ich wpływ na moje życie. Wiele się zmieniło, wiele jest w trakcie zmian. Czasami walczę sama ze sobą a wszystko wymaga naprawdę nieustannej pracy by zmienić swoje nawyki, przyzwyczajenia i samą siebie. Przykładem tego był mój kilkumiesięczny związek na przykładzie którego mogłam zweryfikować to wszystko czego nauczyłam się w Twoim gabinecie i dziś mogę Ci powiedzieć, że ODNIOSŁAM SUKCES.
Tym razem zrobiłam wszystko, aby od partnera nie uzależnić się emocjonalnie. W jednej chwili wydawało się, że mi się to udało i w dowolnym momencie będę potrafiła odejść a za chwilę nie wyobrażałam sobie życia bez niego. W wyniku wielu zdarzeń postanowiłam, że nie jest to związek w jakim bym chciała być. W pewnym momencie „porozmawiałam sama ze sobą”, uświadomiłam sobie, że nie jestem szczęśliwa i podjęłam decyzję o rozstaniu. Nie obyło się bez łez i bez tęsknoty, bo naprawdę szczerze kochałam. W końcu jednak przezwyciężyłam sama ze sobą tą decyzję i asertywnie wybrałam to co DLA MNIE będzie najlepsze. I po raz pierwszy w życiu nie miałam myśli, że kolejny raz to samo, że znów będę sama…. Tym razem zrobiłam to z przekonaniem, że jest to słuszna decyzja i widocznie tak miało być. NajwyraĽniej to nie on jest TYM JEDYNYM, a takowy gdzieś na mnie czeka i pojawi się we właściwym momencie.
Dzięki temu nauczyłam się podejmować często trudne decyzje dla SWOJEGO DOBRA. W końcu pomyślałam o SOBIE. Dziś wiem, że żyję dla siebie, nie dla innych. To Ja jestem tu najważniejsza a nie inni i życie dla nich. Przecież nikt inny nie przeżyje mojego życia za mnie. Z miejsca też potrafię rozpoznawać ludzi z obniżonym poczuciem własnej wartości. Pozwala mi to uniknąć wielu niepotrzebnych sytuacji, bo teraz wiem już jak destrukcyjny wpływ na związek potrafi mieć osoba z zaniżoną samooceną. Także Panom z niskim poczuciem własnej wartości stanowczo mówię NIE.
Teraz patrzę w przyszłość optymistycznie. Znów sięgnęłam do materiałów z warsztatu. (…) Skończył się czas, gdy popadałam i tkwiłam w nieudanych związkach tylko po to, by kogoś mieć. Nie potrafiłam się wycofać z lęku przed byciem samą. Zrozumiałam, że wszystko w moim życiu dzieje się PO COŚ. Nic nie jest bez celu. Takie, czy inne doświadczenia kształtują moją osobowość. Wszystko jest po to, by czegoś mnie nauczyć. Dzięki przeanalizowaniu szczególnie tych trudnych doświadczeń stałam się świadomą osobą. Wyciągnęłam wnioski i nie pytam się już „Boże, dlaczego to mnie spotkało? Dlaczego właśnie ja?” (…)
Cały proces zmian jest trudny i czasochłonny. Nie da się zasnąć wieczorem a następnego dnia obudzić się bez tych wszystkich problemów. Tak było z moim poczuciem własnej wartości.
Mimo, że wiedziałam już, czym jest wartość człowieka, była rzecz, z którą długo przyszło mi walczyć. Gdy zaplanowałam sobie w kalendarzu, że zrobię to, to i to a w rezultacie dzień mi się rozjeżdżał i nie wykonywałam planu – czułam się beznadziejną. Tłukłaś mi Asiu do głowy i tłukłaś, że moja wartość nie zależy od tego czy ugotowałam obiad i posprzątałam, czy też nie. W końcu dotarło i wiem, że to, ile rzeczy na codziennej liście odhaczę, nie ma wpływu na moją wartość, bo ją noszę w sobie. To ja jestem tą wartością i nic z zewnątrz nie jest mi w stanie jej odebrać.
Ostatnio sukcesem jaki odniosłam w pracy nad sobą jest poskromienie mojej złości. Jak coś się dzieje pierwszą myślą jaką przywołuję jest „Stało się i koniec.” Złość, krzyk czy przeklinanie i tak tego nie zmieni. Jeśli np. wyleję mleko na podłogę, nie cofnę już czasu. I tak muszę to posprzątać. Ograniczyłam też wybuchy w stosunku do mojego dziecka. Bywa, że czymś mnie zdenerwuje i wtedy każę jej szybko wyjść do drugiego pokoju. Nie jestem ideałem i nie zawszę potrafię zapanować nad własnymi emocjami, wiec lepiej, by w takiej chwili zeszła mi z linii frontu niż żeby oberwała. Liczę sobie wtedy do 10 i dopiero jak ochłonę idę z nią porozmawiać.
Jak widzisz Asiu skutki wizyt są dla mnie dalekosiężne. Cały czas doskonalę cechy i zachowania, które mi wpoiłaś. Z różnym skutkiem, czasem lepszym, czasem gorszym wychodzi mi egzekwowanie od siebie pewnych zachowań. Są rzeczy, które od początku nie sprawiają mi problemu. Przyjęłam je, zmieniłam swoje myślenie i postępuję zgodnie z nimi. Są też rzeczy jak np. uniezależnienie od partnera, których dopiero się uczę i potrwa jeszcze zanim w 100% uda mi się to osiągnąć. Jedno jest pewne. Pokazałaś mi właściwą drogę i wiem, że zmierzam w dobrym kierunku. Zapoczątkowałam proces zmian samej siebie, który wymaga nieustannej pracy. Oczywiście też miewam trudne dni, załamuję się i poddaję. Nie stałam się nieskazitelną osobą. Moje życie wygląda inaczej, bo nauczyłaś mnie wielu rzeczy w teorii i praktyce, które pozwoliły mi lepiej poznać samą siebie.
Dziękuję Ci, że wspierasz mnie nawet teraz, po zakończenia wizyt. Zawsze gdy dzwonię poświęcasz mi chwilkę, podtrzymujesz na duchu i służysz radą!
Pamiętam, że ASia to mój AS 🙂
Dziękuję Ci, że pojawiłaś się w moim życiu i odmieniłaś je!
Elżbieta Zyśk
Jelenia Góra, 28.11.2011
* * *
Do Pani Joasi trafiłam w trudnym dla mnie okresie po rozstaniu z partnerem. Nie potrafiłam poradzić sobie sama z tym problemem, nagle straciłam całą radość i sens życia. Pani Joanna z całą powagą podeszła do mojej sprawy, wykazując profesjonalizm, zrozumienie i serdeczność.
W czasie sześciu spotkań nauczyłam się patrzeć „w głąb” siebie, rozpoznawać swoje emocje i radzić sobie z nimi. Uświadomiłam sobie także popełniane przeze mnie błędy w relacjach z partnerami.
Po rozwiązaniu odpowiedniego kwestionariusza zrozumiałam, że mój związek i tak by się rozpadł, gdyż nie jesteśmy odpowiednimi dla siebie partnerami. Na koniec otrzymałam od Pani Joasi pełną nadziei afirmację, która powtarzam codziennie i mam nadzieję, że się spełni.
Dziękuje Pani Joasiu i życzę podobnych efektów,
Anna
Jelenia Góra, 18.11.2011
* * *
Spróbujcie wyobrazić sobie osobę, która siebie nie lubi, wszystko i wszystkich krytykuje, jest zakompleksiona i ma niskie poczucie własnej wartości. Płacze wieczorami, użala się nad sobą, ma poczucie beznadziejności. Życie jest według niej pasmem udręk, cierpień i walk. Osoba ta jest poważna i smutna, bardzo nieufna w stosunku do ludzi i siebie, wszędzie wietrzy podstęp i nieżyczliwość. Wszystko widzi w czarnych barwach, dokucza jej kompletny brak optymizmu! Z lękiem myśli o wszystkim, boi się przyszłości. Nie potrafi podjąć decyzji. Problemem dla niej jest nawet zatelefonowanie do koleżanki lub urzędu.
Do tego panicznie boi się występów publicznych, które są związane z jej pracą zawodową. Jest nadwrażliwa i żyje smutnymi wspomnieniami z przeszłości.
To ja. Przed terapią u Joasi.
Po wielu latach męczarni dojrzałam do podjęcia decyzji o spotkaniu z psychologiem. Chciałam w końcu poprawić jakość życia, przecież nie można się ciągle zadręczać! Znalazłam w Internecie stronę Joasi i umówiłam się. Po roku spotkań z Nią stwierdzam, że było warto. Nadmienię, że Asia bardzo szła mi na rękę z terminami i godzinami wizyt, za co Jej serdecznie dziękuję.
Obecnie mam niewiele wspólnego z osobą opisywaną na początku. Po terapii ogromnie zwiększyła się moja samoświadomość. Wiem, jakie są moje mocne i słabe strony.
Kontroluję swoje negatywne myśli, potrafię je odpędzić. Asia wyjaśniła mi, skąd się biorą różne zachowania ludzi, jak myśli tworzą rzeczywistość. Teraz wierzę w siebie, a tym samym bardziej optymistycznie patrzę na świat. Spodziewam się dobrego i to mnie spotyka! Dostrzegam wokół siebie życzliwych i serdecznych ludzi. Oczywiście oni cały czas istnieli, ale zupełnie nie byli przeze mnie zauważani! Nie wyolbrzymiam już niepowodzeń, ponieważ znam strategię radzenia sobie z nimi. Nie dręczy mnie też poczucie winy, gdyż wiem, jak sobie z nim radzić. Cieszę się ogromnie, że stałam się bardziej asertywna i śmiała w codziennym życiu. Nie reaguję tak nerwowo na trudniejsze sytuacje. Rozumiem znaczenie dwóch niezwykle ważnych słów: AKCEPTACJA i WDZIĘCZNOŚĆ. Mam też ogromną motywację do pracy nad sobą i samorozwojem. Joasia świetnie potrafi pokazać, że robisz postępy, budzi wiarę we własne siły, pozytywnie wzmacnia i dopinguje.
Asia to rewelacyjny psycholog z powołania. Bardzo kompetentna i rzetelna. Widać, że bardzo lubi to, co robi. Uczciwa, życzliwa, niezwykle sympatyczna i bardzo gościnna. Szanuje ludzi, w czasie wizyt niczego nie ocenia, nie narzuca, jest doskonałą słuchaczką, co jest bardzo ważne. Rozmowy prowadzi w sposób, który skłania do przemyśleń i wyciągania wniosków. Mówi o różnych sprawach w taki sposób, że potrafi wzruszyć i wzbogacić duchowo.
Dzięki Joasi przeszłam wielką ewolucję i zmieniłam smutne dotychczas życie.
Podsumowując: moje życie dzieli się na dwie ery: tę przed spotkaniem Joasi i tę po Jej spotkaniu:-)
E. P.
Zgorzelec, 02.11.2011
* * *
Któregoś dnia powiedziałam dość! Albo koniec, albo coś z tym zrobimy.
Znalazłam w Internecie kilka adresów, ale ze względu na odległość wybrałam Jelenią Górę.
Pierwszą wizytę przeżyłam bardzo, ledwie wróciłam do domu. Długo płakałam, aż popuchłam, wiedziałam jednak, że to dobra decyzja. Przez prawie 20 lat to ja byłam najgorsza… a okazało się, że to punkt widzenia mojego męża, który mnie w tym utwierdzał!
Moje wizyty odbywały się przez pół roku, a różne tematy w nich poruszałyśmy.
Wszyscy ludzie, z którymi mam do czynienia poza domem, widzą we mnie zupełnie inną osobę i dają mi tego potwierdzenie we wzajemnych kontaktach.Tylko mój mąż widzi we mnie zło, ja nie jestem równa z nim i on mi to wmówił.
Gdyby nie rozmowy z Panią Joanną, ja bym nadal w to wierzyła.
Byłam bliska popełnienia strasznej rzeczy, bo tylko to wyjście było jedyne, i odpowiednie do mojego położenia.
To straszne, że ze strony ukochanej osoby możemy otrzymać tyle zła. A zamiast miłości i zrozumienia, pogardę, wyższość, zły wizerunek w gronie znajomych męża.To ON się liczył i po trupach (czyli w tym wypadku po mnie) do celu.
Ja chciałam tylko miłości i być kochaną.
Takie spotkania są konieczne dla dalszego życia!!!
Dzięki pomocy, wsparciu, i wiedzy Pani Joanny mogę dziś żyć z podniesioną głową. I tego życzę wszystkim. Nie ma złych ludzi, są tylko ludzie którzy nas w tym przekonaniu utwierdzają, robiąc ogromną krzywdę.
A w małżeństwie… jest lepiej, ale wiem, że trzeba czasu. Najważniejsze, że ja czuję się dużo silniejsza i postępuję zupełnie inaczej. Nasz ostatni urlop był naprawdę super, już dawno się tak nie dogadywaliśmy. Jednak kiedy mąż wrócił do pracy zaczęły się zgrzyty, ale myślę, że to minie.
Wiem, że wbrew wszelkim przeciwnościom losu jestem wartościowym człowiekiem, dla większości otaczających mnie ludzi i to jest piękne.
Z.J.
17.08.2011
* * *
Zaczynałem terapię jako młody, niezwykle silnie doświadczony chłopak.
Życie nie przyszykowało mi najłatwiejszego planu.
Testowało mnie w każdy możliwy sposób.
W pewnym momencie było to za wiele dla tak młodej osoby.
Postanowienie zakończenia swojej przygody z życiem narastało we mnie z każdym dniem.
Kiedy nadszedł ten dzień, coś nie wyszło, coś przeszkodziło.
Stan w jakim się wtedy znalazłem należał do najgorszych, w jakich kiedykolwiek byłem.
Rodzina nie wytrzymała i zamknęła mnie w szpitalu psychiatrycznym.
Leki, które otrzymywałem zabijały we mnie każdą twórczą myśl.
I chwilę po wyjściu przez absolutny przypadek trafiłem do Joasi.
Wystarczyło kilka spojrzeń, słów, żebym zrozumiał, że to właśnie ona może poprowadzić mnie przez życie.
Nie będę opisywał samego aktu tworzenia mojej osoby, jest to ściśle indywidualny tok terapii, właśnie dzięki takiemu podejściu do klienta, wizyty u Joasi są… niezwykle wyjątkowe.
Jej słów się słucha, jej mądrość nie przytłacza – wypełnia luki w duszy, jej dobroć i chęć niesienia pomocy potrafi rozjaśnić dzień.
Nawet jeśli byłem na granicy płaczu, wściekłości, rozpaczy, po sesji, świat wydaje się być jeszcze trudniejszym miejscem, jednak, czuje się tę olbrzymią siłę, dzięki której można, chce się walczyć z przeciwnościami.
Nie wierzę w Boga, magię czy energię. Ale Joanna ma w sobie coś iście anielskiego.
Coś, co sprawia, że nawet tak ograniczony człowiek jak ja czuje napływ sił, jasności i energii.
Obecnie jestem dojrzałym mężczyzną. Czuję się silny. Rozpocząłem wprowadzanie zmian w swoim życiu. I czuję, że po raz pierwszy zacznę i skończę to, co rozpocząłem.
I to jest… Wspaniałe.
Nie polecę Joasi z czystego serca, bo takowego nie posiadam, jednak z pełną odpowiedzialnością, najszczerzej jak potrafię.
Jeśli masz chwilę słabości, albo ta chwila trwa już kilka lat – porozmawiaj z Nią, chociaż raz.
Wiem, że pomoże, że będzie jej na Tobie zależało już od pierwszego spotkania.
Ufam Jej. Co jest kolejną ponadprzeciętną cechą – budzi zaufanie.
Zmieniłem się. Pod czujnym okiem Joasi.
Była w gorszych i lepszych momentach mojego życia.
Zmieniłem się i tego nie żałuję. Bo…
Zmieniłem się na lepsze.
Marcin
Jelenia Góra, 12.08.2011
* * *
Pani Joanna zmieniła moje poglądy na życie w ciągu zaledwie 3 tygodni intensywnych spotkań podczas mojego urlopu w Polsce.
Od jakiegoś czasu zmagałam się z okropnym lękiem przed windami i lataniem samolotem, na pierwsze parę sesji z Panią Joanną musiałam wchodzić po schodach na 8 piętro!
A sama myśl o tylko 2-godzinnym locie do Londynu przyprawiała mnie o dreszcze.
Dziś jestem w Londynie, doleciałam cała i zdrowa – a do tego nie potrzebowałam silnie uspokajających tabletek czy butelki szampana! ..poleciałam: sama! bez lęku, bez katastroficznych myśli i do tego bez grama alkoholu – uczucie było niesamowite!
A jeśli chodzi o windy, od spotkań z Panią Joanną.. – w co trudno mi nadal uwierzyć – stało się to dla mnie przyjemnością, teraz nawet wchodzę do 2×2 metrowej windy z 4 nieznanymi osobami i nawet przez myśl nie przechodzą mi czarne scenariusze!
Chciałabym podziękować za ogromne wsparcie, jakie dała mi Pani w czasie zmagania się z największymi lękami. Dziękuje Pani za pozytywną energię, którą napoiła mnie Pani przez te ostatnie 3 tygodnie. Zrozumiałam bardziej czym jest lęk, jak naturalne są nasze reakcje na strach. Nauczyłam się świetnych metod relaksacji, których używam codziennie, kiedy tylko czuję, że stres przerasta moje oczekiwania. Zrozumiałam siebie samą i nabrałam ogromnej pewności we własne możliwości.
A strach przed lataniem czy windą, nie był jedynym problemem, z którym pomogła mi się zmagać Pani Joanna..
Praca z Tˇ zachwycającą, zawsze radośnie nastawioną kobietą – pozwoliła mi popatrzeć na życie z innej strony – tej pozytywnej i nauczyć się jak zwalczać lęk i jak radzić sobie w stresowych sytuacjach. To Pani Joanna ukazała mi światło, bym mogła wybić się z mojej małej czarnej jaskini pełnej strachu i wiecznego dyskomfortu.. Dziś jestem niezmiernie wdzięczna Bogu, że miałam możliwość spotkać na mojej życiowej drodze tak cudowną osobę.
Dziękuje Pani Joanno.
Pozdrawiam,
Paula B
Londyn, 8.08.2011
* * *
O Joannie i jej pracy
Autentycznie zaangażowana, a co ważne dla pacjentów myślę, to to, że jest mądrą, ciepłą, serdeczną i pogodną osobą. To ośmiela, niweluje dystans oraz sprawia, że obdarzamy ją niemal błyskawicznie i naturalnie pełnym zaufaniem. Czujemy wsparcie, bo zwiększa się nasze poczucie bezpieczeństwa, nadzieja i wiara, że jest ktoś, kto niezwykle trafnie zagląda do naszych myśli, serca i rozumie szalone i pełne niepokoju stany ducha, będąc świadomym, co je powoduje. A najważniejsze jest to, że sukcesywnie i skutecznie wyjaśnia, perswaduje, mobilizuje, pociesza, wzmacnia nasze ego i sprowadza na „ścieżkę zdrowia” wewnętrznego duszy, ciała i umysłu.
Tej wybitnej architektce konstrukcji (czy rekonstrukcji) odbudowy stanów psychicznych składam hołd i nisko się kłaniam.
– Lękliwa
30.04.2011
* * *
Hmmm.. od czego zacząć, aby było krotko i zwięĽle 🙂
Asia…
…jest niezwykłą osobą i wspaniałą terapeutką. Pragnę podziękować jej za wsparcie i pomoc, którą otrzymałam.
Udziela jej tak naturalnie, z głębi serca, że pacjent nie czuje się jak na terapii, ale jak z przyjaciółką.
Ma wspaniałe podejście do każdego, które prowadzi do Światła…
…pomogła mi je odszukać, kiedy czarne chmury przesłoniły mi jego blask.
Dziękuję Asiu
Serdecznie polecam
Beata J.
Jelenia Góra, 12.04.2011
* * *
No i zdarzyło się to, co musiało się w końcu zdarzyć. Żyłam w ciągłym lęku o mojego dorosłego syna. Ale nadszedł czas na odcięcie „pępowiny”. Nie było mi łatwo, ale pani Joanna pomogła mi przejść przez ten trudny dla mnie proces.
Spotykałyśmy się na Skypie i gorąco polecam ten sposób terapii, szczególnie, jeżeli ktoś tak jak ja mieszka za granicą.
Pani Joanna pomaga w tak naturalny sposób, że wszelkie obawy, które miałam przed terapią, znikły juz na pierwszym spotkaniu.
Pozdrawiam,
Bożena
Francja, 06.04.2011
* * *
Dużo radości dziś w sobie mam
„Jestem beznadziejna.” „Jestem nic nie warta.” „Nic nie potrafię.” „Wszyscy są ode mnie lepsi” – właśnie z takimi myślami, 10 grudnia 2009 r., pojawiłam się na spotkaniu w gabinecie Joanny Stelmach. Opowiedziałam Jej o całej tej swojej beznadziei, braku miłości, braku akceptacji samej siebie i paraliżującym poczuciu gorszości wobec całego świata.
Asia opowiedziała mi o swojej filozofii pozytywnego myślenia i wszechobecnej miłości.
Z tego pierwszego spotkania wychodziłam w poczuciu zdumienia i przekonania, że to się nie może udać. Byłam pewna, że ta postrzelona kobieta tryskająca szczęściem i optymizmem małego dziecka, wierzącego, że świat to cudowne miejsce, nie jest w stanie mnie nawet zrozumieć, a co dopiero mi pomóc. Ale, jak się powiedziało „A”…
Pierwsze pęknięcie w moim koszmarnym światopoglądzie nastąpiło po kilku tygodniach spotkań, kiedy Asia, słuchając mojej wizji bycia istotą całkowicie nieprzystającą do świata i nie godną wszystkiego, co się na nim znajduje, beztrosko powiedziała: „To Ty masz siebie za kogoś wyjątkowego. Uważasz, że wszyscy są od Ciebie lepsi. Tylko Ty jedna na ziemi jesteś beznadziejna i nic nie warta. Jesteś Ty i cała reszta świata. Dlaczego Ci się wydaje, że możesz być aż tak wyjątkowa, żeby być najgorszą osobą na świecie?” Hmmm… jakby mnie ktoś pacnął młotkiem w głowę 🙂 Nigdy w życiu nie patrzyłam na to w ten sposób. To ja byłam tu poszkodowana, to ja byłam biedna i nie kochana, a tu… Dlaczego mi się wydaje, że mogę być najgorsza na świecie? Być najlepsza w beznadziejności? Pojęcia nie mam!
I tak to trwało… Zadania rozwijające asertywność, akceptację siebie, porządkujące zadawnione, negatywne emocje. Ćwiczenia przed lustrem. Afirmacje. Opór psychiki przyzwyczajonej do postrzegania mojej osoby w wypaczonym kształcie. Bywało lepiej i gorzej. W międzyczasie Pan, którego kocham, odszedł do 14 lat młodszej dziewczyny twierdząc, że odchodzi ode mnie, bo jestem nie warta Jego miłości, w zasadzie to jestem nic nie warta, nikt mnie nie lubi i nie pasuję do Jego znajomych. Dramat, czyż nie? Przecież powiedział mi to, w co sama wierzyłam zanim trafiłam do psychologa. Może te wszystkie psychologiczne sztuczki, to jedno wielkie oszukiwanie samej siebie? Może naprawdę jest tak jak On mówi? Asia powiedziała: „Daj sobie czas na żałobę, ale też nie zatapiaj się w niej”. Dwa miesiące póĽniej obudziłam się pewnego ranka i poczułam ulgę, że Jego nie ma już w moim życiu…
W ogóle czuję dziś sporą ulgę. Jakby ktoś zdjął ze mnie obręcz, która ściskała moje ja, moją duszę, nie pozwalając mi oddychać pełną piersią i cieszyć się życiem. Dziś ja, kobieta, która twierdziła, że nigdy nie będzie jeĽdzić autem, a lata temu zdobyte prawo jazdy leżało bezużyteczne, mam swoje autko, którym jeżdżę. Chodzę na lekcje śpiewu, tańczę tango argentyńskie… Może nie zrobię w tych dziedzinach światowej kariery, ale robię to najlepiej jak potrafię i czerpię z tego radość.
Czy jestem dziś innym człowiekiem? Nie. Wciąż jestem tamtą Dominiką, która ponad rok temu przekroczyła próg gabinetu psychologicznego. Ta sama twarz, te same marzenia, w większości ci sami ludzie wokół. A jednak wszystko jest inaczej. Na jednym ze spotkań powiedziałam Asi, że to tak jakby w mojej głowie płynęła jakaś rzeka i ona nagle zaczęła płynąć w drugą stronę. Asia podpowiedziała mi wtedy, że ta rzeka, to po prostu myśli. A więc jeśli mam powiedzieć, co mi dały spotkania z psychologiem, to powiedziałabym, że zmieniły bieg moich myśli 😉 Teraz biegną one w pozytywnym kierunku, dając mi siłę do realizacji swych marzeń, większą pewność siebie, radość chwili i spokój, jakiego nie znałam przez większą część swojego życia, zamknięta w skorupie lęków, poczucia gorszości i toksycznego pragnienia akceptacji przez resztę świata. W wieku 34 lat, stałam się w końcu wolnym człowiekiem.
Wielokrotnie twierdziłam, że nie pójdę do żadnego psychologa, bo ja wiem jaka jestem (beznadziejna, oczywiście) i nikt mi nie będzie wciskał, że tak nie jest. Przekroczenie progu gabinetu psychologicznego było więc dla mnie swego rodzaju kapitulacją i porażką. Ale właśnie ta porażka doprowadziła mnie do zwycięstwa. Ktoś nawet powiedział, że: „Musisz przegrać, żeby wiedzieć jak wygrać” i dziś w pełni się z nim zgadzam. A wszystkich przekraczających próg gabinetu psychologicznego Joanny Stelmach ostrzegam: „Uważajcie, Jej filozofia miłości jest zaraĽliwa!” 😉 Ale jeśli ktoś na nią już zachoruje, oby nie zdrowiał, jak najdłużej 🙂
Ja bardzo dziękuję za zawrócenie rzeki moich myśli z mrocznych rejonów w kierunku świata pełnego kolorów i radości.
Podnieś się
Jak długo zamierzasz na kolanach tkwić
Wyprostuj kark
Odważnie spójrz na świat
Ludzie wokół Ciebie
Tak samo jak Ty czasem czują strach
Ja wiem, że życie czasem daje w kość
Możesz się gniewać
Możesz łzy wylewać
Stoczyć się na dno rozpaczy
W depresji marnotrawić czas
Albo… możesz wstać!
Wziąć się w garść
Chwycić swe marzenia za bary
Rozprawić się ze smutkami
Możesz być kim tylko zechcesz
Najlepszą wersją siebie samej
Na przekór tym, co nie kochali,
A tylko chcieli brać
Karmić się miłością Twoją
I szarpać Twój lęk przed samotnością
Możesz żyć!
Iskrze nadziei pozwól rozbłysnąć
W ogień wiary, że stać Cię jeszcze
Na to by skoczyć
W sam środek szczęścia kałuży
Kroplami radości ochlapując świat
I ludzi, których ponure dusze
Zgubiły Cię już nie raz
Walcz!
O samą siebie, o swe nadzieje,
O lepsze jutro, o każde głupstwo
Szansę sobie daj
Bo jesteś warta, by
Chwycić swe marzenia za bary
Rozprawić się ze smutkami
Być kim tylko sama zechcesz
Najlepszą wersją siebie samej
Na przekór tym, co nie kochali,
A tylko chcieli brać
Karmić się miłością Twoją
I szarpać Twój lęk przed samotnością
Możesz żyć!
Już od dziś…
Dziękuję Ci, Joasiu, za siłę jaką mi dałaś! 🙂
Pozdrawiam serdecznie,
Dominika
Jelenia Góra, 16.02.2011
* * *
Witam Wszystkich, zapewne przede wszystkim tych, którzy szukają pomocy, terapii czy też po prostu rozmowy z bardzo dobrym psychologiem, bo do takich moim skromnym zdaniem należy Joanna.
Joasiu, poza tym, że jesteś uroczą kobietą, to również jesteś wspaniałym psychologiem. Śmiało mogę powiedzieć, iż pomimo tego, że nasze spotkania miały charakter „pacjent” – psycholog, to w pewnych momentach miałem wrażenie, że rozmawiam z najlepszym kumplem/przyjacielem a nie psychologiem. Generalnie nie jest łatwo otworzyć się przed obcą osobą, dodatkowo będąc, jak by nie było, w nienajlepszym momencie swojego życia. Sprawiłaś jednak, że nie tylko się udało ale przyszło mi to z dość dużą łatwością i przyjemnością.
Cieszę się, że miałem okazję Cię poznać, skorzystać z Twoich psychologicznych porad, i życiowej mądrości.
W naszych spotkaniach najcenniejsze dla mnie było to, że niczego mi nie narzucałaś, a jedynie pokazywałaś możliwe rozwiązania problemów.
Jeszcze raz dziękuję za Twoją życzliwość, otwartość i poczucie humoru no i te pyszne ziołowe herbatki 🙂
Pozdrawiam
Sławek
02.02.2011
* * *
Mam 31 lat. Do P. Asi trafiłam w ubiegłym roku. Ostatnie 7 lat spędziłam żyjąc za granicą do momentu, kiedy zupełnie straciłam kontrolę nad swoim życiem – a bynajmniej tak mi się wydawało….. Strach sparaliżował mnie i moje całe ciało, utknęłam na kilka miesięcy w domu w obawie przed tym, co było za moimi frontowymi drzwiami. Chciałam umrzeć i przerwać tą chorą sytuację, w której się znalazłam, z której nie potrafiłam znaleĽć wyjścia…
Moje życie usłane było łzami, atakami paniki, podczas których myślałam, że umieram. Strach wstrzymywał wszystkie funkcje życiowe, czułam, że umieram i umierałam we własnym wyimaginowanym świecie… Bałam się. Moje życie było piekłem a ja czułam się jak małe bezbronne dziecko, które w 100% zależne jest od kogoś lub czegoś… Pojawiły się uzależnienia od środków uspokajających i nasennych, ludzi – przyjaciół, bez których nawet nie umiałam jeść, fobie, które powstrzymywały mnie przed normalnym funkcjonowaniem… Poddałam sie zupełnie, zrezygnowałam i tkwiłam we własnym życiowym marazmie.
Pomoc, którą udzielili mi brytyjscy lekarze była niewielka a spotkania z psychoterapeutką – sporadyczne, więc po roku postanowiłam wrócić do kraju i leczyć się w otoczeniu rodziny i przyjaciół. Panią Asię znalazłam zupełnie przypadkowo – ofert na Google było kilka, ale strona p. Asi była dla mnie najciekawsza, konkretna. Było zdjęcie i krotki opis, kim jest w pracy i w domu… Czytając pomyślałam, że szukam pomocy specjalisty a jednocześnie człowieka, że nie chcę być tylko obiektem terapii i Ľródłem dochodu, ale chcę być człowiekiem leczonym – prowadzonym przez człowieka – a tym kimś była dla mnie właśnie p. Asia. Wywarła na mnie ogromne wrażenie sposobem bycia i „ciepłym” klimatem panującym na jej stronie.
I tak sie zaczęła moja przygoda z MIŁOŚCIˇ… Już od pierwszego spotkania wiedziałam, że podjęłam dobrą decyzję i nie będę żałować. Do dziś każdego dnia uczę sie czegoś nowego o sobie i ludziach, otaczającym mnie świecie.
W ciągu kilku miesięcy zmieniłam swoje spojrzenie na otaczającą mnie rzeczywistość jak również samą siebie. Przestałam się obwiniać, wybaczyłam sobie i innym i pokochałam – choć wiem, że do prawdziwej miłości i pełnej akceptacji samej siebie jeszcze mam długą drogę… 🙂
Przestałam traktować swoją chorobę jako karę a dostrzegłam w niej błogosławieństwo – swoją złość i nienawiść zamieniłam we wdzięczność i każdego dnia dziękuję Bogu za drugą szansę w życiu, którą mi dał. Choroba, która odebrała mi chęci do życia tak naprawdę stała się motorem napędzającym mój każdy dzień, pozwoliła mi dostrzec to wszystko, co było zawsze gdzieś z boku, a czego nie doceniałam z powodu braku czasu czy pospolicie z przyzwyczajenia.
Dzięki p. Asi ruszyłam do przodu z całym swoim życiem i choć wiem, że przede mną „burze i zawieje”, to kiedy oglądam się za siebie, myślę, że odwaliłam kawał dobrej roboty! A moje porażki i wylane łzy były potrzebne, żeby stać sie lepszym i wrażliwszym człowiekiem – docenić i dostrzec piękno w najdrobniejszych rzeczach… Dziś również wiem, że nasze życie i to, co sie w nim dzieje, leży tylko i wyłącznie w naszych rekach, to my decydujemy i pozwalamy, aby drobne życiowe potknięcia nabrały miana dramatu, koszmaru i rujnowały w nas wszystko.
Zaakceptuj swoją przeszłość – pogódĽ się z nią i pokochaj się w przeszłości i teraĽniejszości, a spoglądając w przyszłość otul się miłością i pozytywnymi myślami. Nie pozwól nikomu i niczemu przejąć kontroli nad sobą, bo to TY jesteś PANEM swoich myśli i to TY masz władzę ustawodawczą i wykonawczą, TWóJ los leży tylko w TWOICH rekach. Nie trać wiary i nadziei, nie zamykaj sie na świat i ludzi, niech TWOJA choroba uleczy Twój umysł i ciało, ona jest błogosławieństwem a nie karą – pamiętaj!!! Pozwól sobie pomóc, nie jesteś sam! W Tobie samym tkwi TWóJ najlepszy przyjaciel-lekarz-terapeuta – nie poddawaj się i walcz o siebie! ROZEJRZYJ SIE DOOKOLA I UŚMIECHNIJ SIĘ DO SAMEGO SIEBIE – JESTEŚ PIĘKNY!!!!
Dziękuję p. Asiu.
Edyta
Kowary, 31.01.2011
* * *
Joasia jest pierwszym psychologiem, z którym miałam w życiu do czynienia.
Pomogła mi wyjść ze związku, z którego myślałam, że nigdy nie wyjdę.
Myślę, że jednak najważniejsze jest to, że uświadomiła mi jak ważna jest miłość do samego siebie i pamięć o sobie.
Dzięki Joaśka za pełen profesjonalizm.
Evi
Anglia, 18.01. 2011
* * *
Po moim ostatnim związku, który wydrenował mnie emocjonalnie z wszelkiej nadziei i radości życia (zostawił z pustką w sercu, nadszarpnął poważnie kontakty z moimi bliskimi itd.), postanowiłam wyjść z zaklętego kręgu, uwolnić się od mojego schematu…
Moje związki zawsze zaczynały się spontanicznie, nie było czasu do namysłu, pojawił się ktoś kto się mną interesował, więc trzeba było brać sprawy w swoje ręce, najlepiej szybko, żeby się nie rozmyślił… Tłumaczyłam to sobie zawsze romantycznie, że jesteśmy dla siebie stworzeni, że nie potrzebuje zadawać pytań, bo przecież „wiem” że to TEN, że los postawił nas na swojej drodze więc nie ma co tego kwestionować… (…)
Teraz tak sobie myślę, że ja ich wszystkich chciałam „uzdrawiać”, „naprawiać”, pomagać… Przyciąć odpowiednio do moich standardów i jakoś to będzie… Jakoś? To miało mi wystarczyć? Dziś sama nie mogę w to uwierzyć… A było jakoś, a czasem nawet dużo gorzej…
(…) to nie znaczy, że z tymi mężczyznami było coś nie tak… Absolutnie nie, każdy z nich miał swoje niesamowite, niezaprzeczalne zalety… Każdy z nich na swój sposób był pięknym, cudownym człowiekiem zasługującym na uznanie, szacunek i miłość… To po prostu nie byli mężczyĽni dla mnie… Dla mnie jednak nie miało to żadnego znaczenia, ja się tego nawet nie próbowałam w porę dowiedzieć, a kiedy wychodziło w praniu to odrzucałam te myśli od siebie…
Wchodziłam w każdy swój związek skokiem na główkę do wody nie sprawdzając jak jest głęboka… Byłam zdesperowana… Chciałam być z kimś, albo raczej nie być sama… Jedynym kryterium było to, żeby się mną zainteresował… To tak jakby pracodawca przyjmował pierwszego lepszego kandydata bez zerknięcia w jego cv… Po jakimś czasie zawsze okazywało się, że delikwent nie miał ani predyspozycji ani kwalifikacji do bycia moim partnerem… Nie mógł ich mieć, skoro od początku byliśmy tak niedopasowani…
Ale wtedy było już zwykle za póĽno… Ja zaangażowana na milion procent, szaleńczo zakochana, niezdrowo uzależniona ani myślałam go wypuścić z moich rąk… Przecież to by znaczyło, że jestem niedoskonała, że coś ze mną nie tak, że nie jestem warta miłości…
Po to ich miałam tak naprawdę, żeby mi przypominali każdego dnia, że nie jestem do niczego… Nie po to, żeby budować dojrzały partnerski związek… Tylko po to, żeby mieć się kogo w życiu uchwycić i trzymać i nie puścić już nigdy, bo trzeba będzie znowu być tylko z samym sobą… Okoliczność nie do zniesienia, biorąc pod uwagę fakt, że się samego siebie zwyczajnie nie lubi…
Paradoksalnie jednak, bojąc się rozstania, pędziłam po równi pochyłej w kierunku rozstania… Podświadomie kreowałam okoliczności sprzyjające temu, żeby każdy z moich dotychczasowych chłopaków miał wręcz ochotę wziąć nogi za pas i uciekać gdzie pieprz rośnie… Nieuchronnie przyciągałam ten moment do siebie… Czasem trwało to krócej, czasem dłużej (niektórzy byli bardziej odporni, inni mniej), ale zawsze kończyło się tak samo… moim bólem i przekonaniem, że wszyscy faceci to dranie…
W sumie nie dziwne, że dochodziłam do takich konkluzji, mój tata przestał być przykładnym mężem i ojcem kiedy miałam 9 lat, a moja mama zawsze potem powtarzała, że 95% facetów to palanci, więc statystycznie jakie szanse miałam trafić na te 5%? Dziś wiem, że tak naprawdę ogromne…
Po pierwsze wierzę, że cudownych mężczyzn jest dużo, dużo więcej, poza tym wiem też, że to ode mnie zależy kogo spotkam na swojej drodze, bo to ja kreuję otaczającą mnie rzeczywistość, przyciągam do niej ludzi i zdarzenia…
Joasiu, dziękuje Ci z całego serca, bo to Ty mi to uświadomiłaś… To dzięki Tobie i naszej sesji po moim ostatnim nieudanym związku jestem dziś w tym punkcie, w którym kocham siebie, świat wokół mnie i w którym nie ma już miejsca na „przypadki”… Ja trzymam cugle swojego życia w moich rękach i ono zaprowadzi mnie tam gdzie będę chciała… A dziś świadomie i z pełną odpowiedzialnością wybieram piękny, partnerski związek z mężczyzną, który w naturalny sposób wkomponuje się w moje życie tak, jak ja stanę się częścią jego życia… I nie dlatego, że czuję się teraz wybrakowana, niekompletna, niedoskonała, ale właśnie dlatego, że przepełnia mnie miłość do samej siebie, do ludzi, do całego świata i chcę się nią z kimś podzielić…
Joasiu, widzisz, czego dokonałaś? Nie ma słów, żeby wyrazić moją wdzięczność za dar spotkania Ciebie na mojej drodze…
Katarzyna H.
Holandia, 30.08.2010
* * *
Joasiu! Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za cudowną terapię i za to, że nauczyłaś mnie Miłości na nowo. Dzięki terapii, jestem w stanie na wszystko patrzeć w inny sposób i nie szukać różnic pomiędzy mną, a innymi ludĽmi, ale szukam tego, co może nas łączyć i wiem, że każde ludzkie zachowanie ma swoje wytłumaczenie. To cudowne uczucie!!!
Do niedawna byłam osobą bardzo przygnębioną, pełną lęków i strachu i bez ochoty do życia. Czułam się osamotniona, a w moim zachowaniu i we wszystkim, co robiłam przeplatał się smutek (pesymizm), ze zdenerwowaniem, złością, gniewem, zimnem, zamknięciem na drugiego człowieka, braku zaufania do drugiego człowieka, z zazdrością, chciwością, nienawiścią, agresją i obawą przed zranieniem i byciem odrzuconą przez innych.
Nie potrafiłam cenić siebie i swojego czasu i być, jak sytuacja tego wymagała osobą asertywną. Miałam zaburzenia osobowości, niedojrzałość emocjonalną oraz bardzo często nastroje depresyjne, które czasem bywały tak silne, że nie mogłam normalnie funkcjonować, tracąc pracę, czy zaniedbując inne domowe obowiązki, leżałam w łóżku, jak roślina. Nie układały mi się także relacje z mężczyznami.
W końcu męcząc się tak w szkole podstawowej, w szkole średniej, a potem i na studiach, które na szczęście, mimo tych wszystkich problemów, udało mi się skończyć pomyślnie, doszłam do wniosku, że już tak dłużej męczyć się sama z sobą i żyć w ciągłej walce sama z sobą i z rodziną nie mogę. Ta walka strasznie wyczerpała mnie emocjonalnie, że już czułam się kompletnie martwa wewnątrz i myślałam tylko o śmierci.
Nie wyobrażałam sobie dalszego mojego życia, gdyż żyłam już w tak przeogromnym lęku i strachu, że to nie miałoby sensu. Bałam się pracy, gdyż miałam socjofobię, lęk przed ludĽmi i niskie poczucie własnej wartości, które przeszkadzało mi we współpracy z ludĽmi. Bałam się relacji z mężczyznami i założenia własnej rodziny, gdyż mając żal do swojej przeszłości, dzieciństwa i rodziny, byłam tak pełna złości, gniewu i nienawiści, że nie byłabym dobrą matką i pewnie też znęcałabym się nad swoim mężem i dziećmi. Ogólnie bałam się wszystkiego i wszystkich, więc uznałam, że moje życie już nie ma sensu, że już nic w życiu pozytywnego nie osiągnę, że już jestem zmęczona emocjonalnie i chce po prostu umrzeć. Moim największym marzeniem i planem do zrealizowania było już tylko moje samobójstwo. To już miał być mój koniec.
Jednak stało się inaczej. Dałam się namówić głównie przez swojego chłopaka, a także przez mamę na to aby dać sobie jeszcze jedną ostatnią szansę. Chłopak powiedział do mnie tak: „Jeśli masz żyć w lęku, to rzeczywiście nie ma sensu tak się męczyć i pozwolę Ci odejść, choć tak bardzo Cię kocham. Jednak Ty zrób przed tym jedną rzecz dla mnie, jeśli też mnie naprawdę kochasz. A mianowicie daj sobie i nam jeszcze jedną ostatnią szansę walki z lękami i udaj się na terapię, a zobaczysz, że pomoc psychologa bardzo Ci pomoże. Wcześniej nigdy z takiej pomocy przecież nie korzystałaś, tylko samotnie walczyłaś ze swoimi problemami psychicznymi, ale w końcu Twoje siły się wyczerpały i powinnaś zaufać psychologowi, że Ci w tym pomoże.”
Na początku oczywiście nie chciałam tego słuchać, byłam pewna, że jak ja sobie sama nie pomogłam, to już nikt mi nie pomoże, a już zwłaszcza jakiś „głupi” psycholog. Śmiać mi się z tego chciało, bo już nie wierzyłam w to, że mogę czuć się lepiej, jedyną drogą dla mnie już była tylko ŚMIERĆ!!! Tym bardziej, że wcześniej, jak miałam bardzo ciężką depresję dałam namówić się na kilka wizyt u psychiatry, ale ten faszerował mnie tylko bardzo silnymi lekami psychotropowymi, po których czułam się jeszcze gorzej, słabiej, byłam ciągle śpiąca, osłabiona i prawie jak martwa. Dlatego też ciężko mi było zaufać kolejnemu lekarzowi, tym razem psychologowi i pójść na terapię. Jednak z tego względu, że bardzo kocham swojego chłopaka, zrobiłam to.
Moja mama znalazła Panią psycholog mgr Joannę Stelmach, umówiłyśmy się telefonicznie na pierwsze spotkanie. Ja oczywiście i tak w tą terapię nie wierzyłam i miałam już przygotowany plan samobójstwa, ale pomyślałam sobie, że faktycznie, co mi szkodzi pójść, zobaczyć i przekonać się na własne oczy. Przecież nic na tym nie stracę, a zabić się zawsze będę miała czas.
I co się niesamowitego stało? Już na pierwszym spotkaniu poczułam się dobrze, a Pani Joasia poraziła mnie swoją MIŁOŚCIˇ!!! Już na pierwszym spotkaniu zauważyłam tą oszałamiającą różnicę między innymi lekarzami, a Panią Joasią. Po pierwsze, Pani Joasia jest tak ciepłą, uśmiechniętą i wrażliwą osobą, że od razu, jak tylko otworzyła drzwi, jej niesamowity uśmiech rzucił mi się w oczy i poczułam do niej zaufanie oraz potrzebę rozmowy z nią. Po drugie, widziałam, że ona traktuje mnie z miłością, jak drugiego człowieka. Słucha mnie uważnie, przeżywając jednocześnie, to co mówię i wyrażając na swojej twarzy współczucie dla mnie oraz ogromne zrozumienie dla mojej krzywdy. Podczas gdy, słyszy się, że inni lekarze traktują ludzi po prostu jak następnego, szarego pacjenta, który jest traktowany rutynowo i nawet nie jest do końca wysłuchany i przepisuje mu się leki psychotropowe. Po trzecie, do Pani Joasi można wybrać się na terapię z bliską pacjentowi osobą, np.: mamą, tatą, siostrą, bratem, przyjacielem, jeśli to ma wesprzeć pacjenta na duchu i czuje taką potrzebę. Ja przez kilka pierwszych spotkań potrzebowałam pójść z mamą aby ona też zrozumiała wagę moich problemów, dowiedziała się, co ja czuję i też mogła się dla mnie zmienić. Po czwarte, idąc do Pani Joasi, nie czuję się, że idę na formalne spotkanie z lekarzem, z którym nie czuję jakiejś więzi, kontaktu, czy wspólnego języka, a tylko barierę i dystans nas dzielący. Ale idąc do niej, czuję się, jakbym szła do najlepszej swojej przyjaciółki, która dobrze rozumie o czym ja mówię, która mnie dokładnie wysłucha, przy której mogę swobodnie się wypowiadać i nie bać się niczego, z którą się napiję herbatki lub wody, popłaczę lub pośmieję się i spędzę cudowny czas. Po piąte, Pani Joasia traktuje każdego pacjenta indywidualnie i dopasowuje terapię do jego potrzeb i oczekiwań.
Pani Joasia ma tak wiele atutów, że można by tak jeszcze wymieniać, ale najważniejsze jest to, że jest osobą pełną MIŁOŚCI i zaraża tą miłością innych.
Byłam więc bardzo mile zaskoczona, że Pani psycholog tak mi się spodobała i z każdym spotkaniem z nią moje plany o samobójstwie odsuwały się, a na pierwszy plan wysunęła się wola walki, optymizm i miłość, którą zaraziłam się od Pani Joasi. Oczywiście nie twierdzę, że ta terapia była dla mnie łatwa, lekka i zawsze przyjemna. Kosztowała mnie wiele pracy nad samą sobą i wiary w to, że się uda i mogę się wyleczyć, a u mnie z tą wiarą było przecież bardzo kiepsko. Musiałam przejść przez wiele procesów, które nie były dla mnie łatwe, bo myślałam sobie, że nie dość, że jestem taka biedna, chora i poszkodowana, to jeszcze teraz muszę z tym walczyć, choć to nie moja wina, tylko rodziców. Uważałam, że to niesprawiedliwe, że oni wyrządzili mi krzywdę, a ja teraz muszę wierzyć, walczyć i ciężko nad sobą pracować. Jednak terapia u Pani Joasi, opierająca się na pięknej filozofii miłości i wybaczania, bardzo szybko przypadła mi do gustu i tak się nią zachwyciłam, że chciałam bardzo ciężko i szybko pracować by móc swoją niewłaściwą postawę lęku zastąpić cudowną
i prawidłową postawą miłości.
Po wyrzuceniu z siebie wszystkich złych emocji, które dusiłam w sobie przez wiele lat, poczułam się znacznie lepiej i przestałam widzieć siebie jako osobę pokrzywdzoną, ale taką, która może skoncentrować się na pozytywnych stronach swoich przykrych doświadczeń i może dostrzec w tym korzyści i rozwój, jaki się dokonał we mnie. Te przykre doświadczenia nauczyły mnie, jak niedobrze jest, gdy w rodzinie brak miłości, kontaktu rodziców z dziećmi a dzięki temu mogę stać się lepszą matką i zbudować lepszą rodzinę dla swoich dzieci. Pomogło mi to w końcu zapomnieć o przeszłości, o moim nieudanym dzieciństwie i przestać pielęgnować w sobie poczucia krzywdy i przestać wypominać mojej rodzinie ciągle ich błędy i winy. Wybaczyłam im je i na dzień dzisiejszy nie czuję do rodziców wstrętu, mam z nimi lepsze relacje i lepszy kontakt, a dzięki mojej terapii oni też się zmienili i zrozumieli swoje błędy, które popełnili i wiem, że ich bardzo żałują. Dzięki temu mogę iść do przodu, zapomnieć o przeszłości, przestać się na niej koncentrować. Jestem w stanie teraz wziąć ślub ze swoim chłopakiem i założyć własną rodzinę, gdyż już mam w sobie pozytywne emocje, a one pozwolą mi być cudowną matką.
Jeśli chodzi o drugi temat, jaki poruszałam na terapii, a mianowicie poczucie własnej wartości to też bardzo dużo skorzystałam. Na początku też nie wierzyłam, że ja mogę pokochać samą siebie, zaakceptować samą siebie i poznać swoją wartość. Zawsze czułam się, jak gorsza od innych, brzydsza, głupsza ….itd. Teraz uwierzyłam w siebie i pokochałam samą siebie. W końcu przejęłam prawidłową asertywną postawę i uważam, że zarówno JA, jak i INNI są tak samo wartościowi i równi sobie. Na dzień dzisiejszy uważam, że jestem wartościową, wrażliwą, piękną, mądrą, wyrozumiałą, opiekuńczą i pełną MIŁOŚCI osobą i że jestem tak samo cenna, jak inni. Kocham siebie i kocham innych ludzi. To najpiękniejsze uczucie, jakie osiągnęłam w czasie tej terapii. Nauczyłam się także, jak dbać o swoje ciało i samopoczucie i co więcej możemy zrobić w trosce o nasze ciało i ducha. Teraz już nie boję się iść do pracy i pracować z ludĽmi, gdyż wierzę w siebie i wierzę w innych ludzi.
Moja postawa lęku, o której pisałam wcześniej została teraz zastąpiona kompletnie odwrotną postawą miłości, która niesie za sobą: radość, spokój, poczucie bliskości, wiarę w ludzi, życzliwość, akceptację, ciepło, chęć dzielenia się i pomocy, wdzięczność i optymizm. Jestem teraz zupełnie inną osobą, która kocha siebie i innych, która czerpie radość z życia, która niczym nie martwi, która cieszy się tym, co jest tu i teraz i z optymizmem patrzy na przyszłość. To wszystko zawdzięczam Bogu, mojemu psychologowi Joasi, mojemu chłopakowi Paulowi oraz przede wszystkim sobie. Zapamiętajmy, że wszystko zależy tylko od nas, jaką postawę chcemy przyjąć, czym się w życiu chcemy kierować i to, co myślimy stanowi naszą rzeczywistość. Tego wszystkiego nauczyła mnie Pani psycholog Joasia i tym, którzy są zagubieni, przygnębieni i stąpają mroczną ścieżką, jak niegdyś ja, a chcieliby zacząć stąpać w kierunku światła i miłości, polecam Joasię i powtarzam uwierzcie w siebie i w to, że może być lepiej i że terapia może Wam pomóc.
Anna Tupaj, 30 lat
Jelenia Góra, 5.07.2010
* * *
Jeszcze jakiś czas temu byłam zagubioną, poszukującą celu i sensu w życiu osobą. Dzisiaj mimo tego, że wybrałam drogę singielki, stałam się osobą, która potrafi cieszyć się życiem i każdą daną mi chwilą. Dzięki spotkaniom z Panią nareszcie wiem co to znaczy miłość do siebie, do ludzi, do świata, który mnie otacza. Wiem już jak być szczęśliwą, mimo tych lepszych i gorszych chwil. Wiem już jak myśleć pozytywnie i cieszyć się z tego co mam i czego pięknego jeszcze w życiu mogę doświadczyć. Rozmowy z Panią spowodowały, że nabrałam większej wiary w siebie, optymizmu i chęci do życia, które będzie takie jakie sobie wymarzę.
Chciałam bardzo serdecznie Pani podziękować za konsultacje, które dały mi wiele do myślenia i nauczyły mnie czegoś, do czego sama nigdy bym nie doszła.
Pozdrawiam serdecznie.
Ania D.
Jelenia Góra, 23.06.2010
* * *
Joasiu, dziękuję Ci za wszystkie nasze rozmowy, za cierpliwość, wyrozumiałość i mądrość. Dziękuję Ci za wszystkie „recepty” które mi pokazałaś – tak proste i tak doskonałe jednocześnie. Nie potrafię jeszcze ich wszystkich używać, ale się nauczę :-)))
Jesteś Niezwykła. Jesteś Aniołem 🙂 I uwierz mi, że w moich ustach te słowa mają wielką wagę, bo wiesz, że dalekie jest mi duchowe podejście i traktowanie wszystkich wokół jak aniołów. Poznanie Ciebie było jednym z najważniejszych wydarzeń w moim życiu. Tak to teraz czuję i mam nadzieję, że tak zostanie, bo jeśli nie, to oznaczałoby, że zeszłam ze ścieżki świadomego samorozwoju.
Pokazałaś mi obszary życia wewnętrznego, których nawet w sobie nie przeczuwałam. Być może dzięki Tobie odkryję jeszcze kiedyś duchowość w sobie 🙂 Spotkania z Tobą to nie tylko ulga, spokój, zrozumienie ale także ciekawa przygoda.
D z i ę k u j ę !!!
Edyta Z.
Jelenia Góra, 15.05.2010
* * *
Do Joanny trafiłem w „opłakanym” stanie. Seria spotkań z Joanną to przede wszystkim podniesienie poczucia własnej wartości! Dzięki spotkaniom zacząłem się usamodzielniać, podejmować własne decyzje bez przejmowania się zdaniem innych, bo żyć w zgodzie ze sobą to najważniejsze. Nauczyłem się myśleć pozytywnie, pielęgnować pozytywne myśli, postrzegać świat pozytywnie i wszystko co nas otacza w kolorach tęczy. „Myśl jest twórcza” – te słowa bardzo głęboko zapisały mi się w pamięci. Podsumowując, po spotkaniach moje życie odmieniło się o 180 stopni, żyję w zgodności ze sobą, pielęgnuję miłość, oddycham pełną piersią, bo życie jest piękne.
Michał Hryszkiewicz
Jelenia Góra, 15.03.2010
* * *
Zgłosiliśmy się do Pani Joasi w ciężkim kryzysie naszego małżeństwa. Nasz związek uratowała miłość, lecz aby zrozumieć swoje wzajemne bóle i cierpienia, które zostały po tym ciężkim dla nas okresie, potrzebna nam była pomoc. I znaleĽliśmy ją właśnie u Pani Joasi. Pomogła nam zrozumieć siebie nawzajem i zobaczyć rzeczy, których sami nie dostrzegaliśmy. Jest nam teraz o wiele łatwiej rozmawiać ze sobą i skutecznie rozwiązywać problemy i przez to uzdrawiać naszą miłość. Za to serdecznie dziękujemy.
Magda i Jacek
Jelenia Góra, 12.03.2010
* * *
Mam 17 lat. Mój problem, mogę się założyć, ma większość młodzieży. Jest to problem związany z brakiem wiary w siebie. Zawsze bałem się wyjść na dwór, bo wydawało mi się, że inni nie akceptowali mnie takiego, jakim jestem. Byłem przygnębiony, że nikt mnie nie lubi w klasie. Sam byłem do siebie negatywnie nastawiony. Wstydziłem się całego siebie – swojego wyglądu, charakteru, zachowań. W lustro patrzyłem z niechęcią. Trudno mi było znaleĽć w sobie coś wartościowego, w czym byłbym dobry. Nie dogadywałem się z grupą rówieśników. Byłem zamknięty w sobie, samotny, bałem się ośmieszyć, nie chciałem wydać się innym głupi. Przejmowałem się tym, co ktoś o mnie pomyśli, bardzo przeżywałem słowa krytyki.
Spotkania z psychologiem bardzo mi pomogły, spowodowały w moim życiu poważne zmiany. Bardzo się otworzyłem, wychodzę do ludzi i nie wstydzę się siebie. Chcę być sobą. Uwierzyłem w siebie, w to, że jestem dobry, że potrafię różne rzeczy, że jestem w porządku, fajny i ładny – nawet jeśli innym coś się we mnie nie podoba. Zacząłem spotykać się z rówieśnikami. Moje stosunki z nimi poprawiły się, jestem teraz inaczej odbierany. Jestem bardziej otwarty, mniej się przejmuję i inni to zauważają. Dużo rozmawiam, dużo się śmieję, mam bardzo dobry humor. Cieszę się z tego, jaki jestem.
Michał
Jelenia Góra, 10.03.2010
* * *
Pani Joanno,
chciałam podziękować za pomoc, jaką zaoferowała mi Pani w trudnym momencie mojego życia. Zjawiłam się u Pani zrozpaczona, załamana, zszokowana z powodu zawodu, jakiego doznałam od najbliższego mi człowieka na świecie. Rozmowy z Panią pozwoliły mi uporać się z traumą, pozwoliły spojrzeć na moje problemy z dystansu, pozwoliły wreszcie uwierzyć w to, że potrafię radzić sobie sama. Pani pogoda ducha, szczerość czasem bolesna dla mnie, ciepły uśmiech, empatia, pomogły mi otworzyć się, odblokować tłumione emocje, odnaleĽć w sobie siły do dalszego życia. Wiem, że przede mną długa jeszcze droga do pełnej akceptacji tego co mnie spotkało, do pogodzenia się z zaistniałą sytuacją i z samą sobą, ale dzięki Pani wierzę, że jest to możliwe.
eMKa
Jelenia Góra, 07.03.2010
* * *
W listopadzie 2009 ukończyłem 12 godzinny cykl spotkań z Panią Joanną. Piszę te słowa z perspektywy kilku miesięcy. Teraz wiem, że warto było skorzystać z pomocy pani psycholog. Nauczyłem się okazywać swoje uczucia drugiej osobie, rozmawiać o nich. Nabrałem pewności siebie i odzyskałem wewnętrzny spokój.
W trudnych chwilach zawsze wracam do rozmów z Panią Joanną. Dużo łatwiej jest mi przejść przez problemy, jakie w życiu przytrafiają się każdemu z nas. I co ważne nauczyłem się szukać rozwiązań, nie raniąc innych.
Szczerze polecam skorzystanie z pomocy pani psycholog, zwłaszcza osobom, które mają problemy z komunikacją w swoich związkach. Jej brak był przyczyną rozpadu mojego związku. Teraz wiem, że warto nauczyć się okazywać swoje uczucia i rozmawiać z żoną, partnerką, aby budować i cementować związek i układać swoje lepsze życie we dwoje.
W nauczeniu się tego pomogły mi wizyty u Pani Joanny.
Serdecznie Pani dziękuję i szczerze polecam innym.
Krzysztof K.
Jelenia Góra, 11.02.2010
* * *
Każdy z nas ma w swoim życiu taki okres w którym nie radzi sobie z sytuacjami, ludĽmi go otaczającymi. Często zdarza się tak, że mamy po prostu dość siebie. Tak było i w moim przypadku. Stres związany ze studiami, poczucie samotności i odizolowania od bliskich wpłynęły negatywnie na moje zdrowie fizyczne. Zaczęły się wizyty u różnych lekarzy aż w końcu trafiłam do szpitala. Kiedy stwierdzono u mnie chorobę na tle nerwowym wiedziałam, iż sama nie będę w stanie sobie z tym poradzić.
Wówczas w moim życiu pojawiła się właśnie Pani Joanna. Dzięki jej stronie internetowej dowiedziałam się, że jest osobą, która pomogła wielu innym osobom, jest bardzo serdecznie odbierana i chwalona ze względu na swoje szczególne zdolności i umiejętności pomagania innym w ich własnych problemach. Nie zawahałam się ani chwili.
Nie było żadnego strachu i wstydu, którego wcześniej się obawiałam. Przy Pani Joannie można swobodnie opowiadać o swoich problemach o sobie i poczuć, że są to normalne odczucia, które posiada każdy z nas.
Przyjacielskie rozmowy, wytłumaczenie wielu ważnych kwestii jak również pokazanie, że jest wiele rzeczy w życiu z których należy się cieszyć i być wdzięcznym za wszystko, naprawdę są bardzo ważne w odzyskaniu równowagi.
Pani Joanna bardzo mi pomogła. Objawy mojej choroby cofnęły się w znacznym stopniu. Jestem znowu sobą: szczęśliwa, zadowolona z życia, pogodzona z losem:)
Dlatego nie zastanawiajcie się i pozwólcie sobie pomóc. Wasze życie znowu stanie się piękne:)
Weronika Sulikowska
Jelenia Góra, 27.01.2010
* * *